środa, 25 listopada 2015

Recenzja: Nowa TILDA czyli co znajdziesz w TILDA'S TOY BOX

Nową książkę Tildy zamówiłam w przedsprzedaży jeszcze we wrześniu. 2 miesiące musiałam czekać na przesyłkę. O dziwo dotarła akurat, gdy byłam w Barcelonie, więc po powrocie do domu ogarnęłam tylko wzrokiem mieszkanie (syn żył, kot też, śladów spalenia, wybuchów ani rubasznej imprezy nie było), porzuciłam nie rozpakowane walizki i rzuciłam się do rozpakowywania pudełka :).

Nie, drodzy czytelnicy, nie ma polskiej wersji tej książki. Ręce opadają, powiem Wam. Poradniki Tone Finnanger w większości krajów Europy są bestsellerami, a u nas od wydań Buchmanna nikt się tymi pozycjami nie zainteresował. Być może za wcześnie się pojawiły polskie edycje. Zdaje mi się, że boom w temacie rękodzielniczym pojawił się tak w okolicach 2013. Od tamtego momentu ilość blogów o tej tematyce drastycznie wzrosła. Pojawiły się spisy blogów a na stronach społecznościowych kto może chwili się swoimi rękoczynami. O ile przed 2013 poradniki Tone mogły się powoli sprzedawać, o tyle dziś nie ma chyba osoby ze smykałką do szycia, która by nie słyszała o Tildzie...

Cóż, mam zamiar dręczyć znanych mi wydawców, może któryś się skusi na kupno licencji :). A na razie mogę zaprezentować angielską wersję Tilda's Toy box.



Na wstępie zaznaczam, to nie jest książka, w której znajdziecie pomysły na ozdoby świąteczne. Nie ma w nich również śladu aranżacji w okresie zimowym - a w sumie tego należałoby się spodziewać po poradniku wydanym w listopadzie. Jest to całkowicie pozycja poświęcona DZIECIOM. A dokładnie 'przaśnym' - jak to powiedziała moja znajoma -  zabawkom , ubrankom dla tych zabawek i elementom do wnętrza pokoju dziecięcego.

Oczywiście każdy z wykonanych projektów, nawet nie w bożonarodzeniowej kolorystyce będzie wspaniałym prezentem dla dzieci. Kto by nie chciał egzotycznej małpki, którą można zawiesić na klamce drzwi, przymocować do plecaka, albo... no tak, jak nie będziecie uważać, to może wylądowywać na choince ;).


Po mojej wizycie w Barcy, gdzie od rana atakowały mnie - przynajmniej werbalnie - urocze papużki, jestem po prostu zakochana w projekcie Tone . Mają nóżki i mogą stać i mają też cudne, długie ogonki... A ja mam w domu miejsce, gdzie planuję usadowić całe stadko :).




W książce znajdziecie również wieloryba, rybki (sardynki chyba;>), patchworokowe narzuty, torbę na zabawki, stylową portmonetkę, kilka ciekawych i prostych pomysłów na dekoracje pokoju dla dziecka , ale przede wszystkim ...



  

Uroczą laleczkę!

Jak na wstępie napisała Tone (w luźny tłumaczeniu):

"Lalki nie rodzą się z imieniem. Kiedy zobaczysz lalkę po raz pierwszy, będziesz wiedzieć jak powinna się nazywać."

Moja nazywa się oczywiście PUKA (spolszczenie od Pucca :) - a raczej będzie się tak nazywać jak już ją uszyję.  A od czego się zaczyna?

Jak w każdej książeczce, tak i w tej na wstępie znajdziemy niezbędne informacje o istotnych etapach realizacji projektów Tildy.


Tu szczególną uwagę Tone poświęciła bezpieczeństwu - miałam do czynienia z kilkoma jej książkami i w żadnej z nich nie napisała aż tyle o stosowaniu bezpiecznych materiałów (antyalergicznych), by pamiętać o wyjęciu wszystkich szpilek i dobrze mocować drobne elementy itp. Ale w sumie to nic dziwnego - projekty z tej książki mają służyć głównie dzieciom.

To czego nie znajdziemy w tej książeczce, to jak mocować ... włosy. Tak, nie ma tu żadnego projektu wymagającego mocowania włosów, bowiem nowa laleczka Tildy ma WŁOSY MALOWANE. I to jest nowość w porównaniu do wszystkich dotychczasowych projektów. Owszem, przy każdym było coś do malowania, paski na kotach, oczy, noski itp. Tu jednak została pomalowana niemal cała głowa, dlatego  znajdziecie kompletną, rysunkową instrukcję jak namalować włosy lalce . Zostały uwzględnione i pokazane odległości (w centymetrach) od poszczególnych szwów głowy, dzięki czemu jest spora szansa na otrzymanie identycznego efektu na wykonanej zabawce. 



Nie wczytałam się jeszcze w szczegóły, ale mogę na razie powiedzieć, że zastosowana została farba do tkanin, którą zamiast prasować... suszymy suszarką. Przyznam, że tego jeszcze nie próbowałam :).

Samą lalkę również inaczej się wykonuje. W dotychczasowych projektach lalki miały głowę niejako scaloną z tułowiem, co było zdecydowanie prostsze w uszyciu. Każdą cześć mojej nowej PUKI będę musiała uszyć osobno. Głowę zszywamy z 4 elementów (tak 4, a nie 2;>), do tego oddzielnie doszywamy koczki, tułów, ręce i nogi. Na ile sprawnie będzie to szło - nie wiem, ale trochę się boję od razu zaczynać od lalki.



Dalej znajdziecie projekty ubranek dla laleczki: spodenki, sukienka, płaszczyk, sukienka bez rękawków. Jedne proste w wykonaniu, inne... ehh, przypomina mi się moja niedokończona marynarka... Cóż nie każdy musi lubić wszywać rękawy.



Powiem Wam, mam dylemat i to spory... Pracy w sklepie jest dużo - jak zawsze przed świętami pojawia się mnóstwo ciekawych książek i zestawów, którą chciałabym pokazać klientom, a ich szukanie i dodawanie zajmuje sporo czasu. 

Moja nowa kolorowankowa pasja również pochłania sporo czasu. Tak przy okazji mieszkańców Wawy i okolic zapraszam w najbliższą sobotę (28 listopad) do Grochowni na wspólne kolorowanie i kiermasz kolorowanek dla dorosłych. 

Dom również przydałoby się jakoś do świąt przygotować. A teraz jeszcze ta pachnąca świeżością książką. Lecz jak się jej oprzeć?




4 komentarze:

  1. Tak jak nie jestem wielbicielka Tild, tak ta laleczka mnie zachwyciła. Mam nadzieję, że ją uszyjesz i zaprezentujesz dumnie na blogu.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia... na razie czarno to widzę - totalny brak czasu ;(. Ale jak go zdobędę (nawet siłą), to oczywiście, że uszyję tę lalkę i focie pokarzę

      Usuń
  2. Z niecierpliwością czekam zatem na Twoją realizację lalki i papugi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie masz może na zbyciu trochę wolnego czasu, bo chętnie go odkupię :)). Wówczas zdołam uszyć chociaż tę papugę.

      Usuń

Obserwatorzy

Prawy do lewego

Prawych uprasza się o korzystanie z zamieszczonych treści i zdjęć zgodnie z przepisami świata tego, sumieniem i społeczną moralnością. Znaczy, że można zapożyczyć w/w z mojego bloga tylko do celów niekomercyjnych i każdorazowo odsyłając do źródła. Jednocześnie uświadamiam, iż skany szablonów są moją własnością, jednak niektóre treści na nich się znajdujące - nie. Informuję o tym szczerze. Nie ponoszę odpowiedzialności za niewłaściwe wykorzystanie materiałów.

Obserwatorze! Nie bądź statystyczną cyferką na blogowym liczniku. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy - napisz coś o sobie. ('Coś' to też 'coś', ale niekoniecznie o to mi chodziło;).